Do wyborów coraz bliżej, ale…

Wielkimi krokami zbliża się data wyborów parlamentarnych. Wszystkie komitety wyborcze oddały już swoje listy do Komisji Wyborczej. Teraz cierpliwie będą czekały na wynik wyborów. Jakikolwiek by on nie był, to prawdopodobnie i tak przegra polska polityka. Ten tekst nie będzie dotyczył tego, jakie są zasługi, a jakie porażki kolejnych rządów w Polsce – długo by pisać. Będzie on raczej się skupiał na tym, jak polityków odbierają ich wyborcy. Nikogo chyba nie zdziwi stwierdzenie, że Polacy mają w nosie to, co dzieje się w sejmie. Najzwyczajniej w świecie nie ufają politykom (nawet tym, na których ewentualnie zagłosują). Najdobitniej świadczy o tym frekwencja wyborcza w dniu tego typu wyborów. Polacy wychodzą z założenia, że praktycznie każda z partii, które mają szansę wejść do sejmu miała już swoje „pięć minut” i nic się nie zmieniło. Nowe twarze w partiach nie są zaś gwarantem jakichkolwiek zmian. Jednak owa obojętność względem polityki często przeradza się w otwartą niechęć do polityków. Nie po każdym bowiem nieróbstwo kolejnych ekip rządzących spływa jak po – za przeproszeniem – kaczce. Niektórzy są na tyle sfrustrowani, że nie mają oporów przed obrzuceniem takiego czy innego polityka jajkami czy wyzwiskami. Gdy więc politycy mają ochotę wyskoczyć gdzieś na stok, wybierają na przykład narty Livigno. Tam bowiem spotkanie się twarzą w twarz z którymś z wyborców jest znacznie mniejsze niż na przykład w Zakopanem. Chora ta polska demokracja, nie? Żeby politycy musieli się chować przed własnymi wyborcami?